20.8.11

Gorset- podejście pierwsze

Mogłabym za Edyta Bartosiewicz zaśpiewać, że skłamałam, ale oszczędzę tego ewentualnym słuchaczom. A dlaczego skłamałam, ano dlatego że wmawiałam sobie i innym, że dam radę z moimi włosami, bo takie ślicznie rude, tak ładnie się kręcą i wiewiórki mi ich zazdroszczą. Krową nie jestem i zdanie dość często zmieniam, więc dredloki nie musiały specjalnie zabiegać o swoje pięć minut.
Jednak to nie dredloki są gwoździem programu, a gorset. Ten jest w sumie niespecjalny, bo nie robi czarów z talią, ale traktuję go jako trening przed założeniem gorsetu ze stalowymi fiszbinami.
gorset, narzutka, spódnica: sh;
torebka: house;
buty: deichmann

4 komentarze:

  1. Śliczny ten gorset, i to z sh!?! Cudo! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. nie moge sie doczekac gorsetu z fiszbinami!!!!!!!!!!!!!! one są boskie!

    OdpowiedzUsuń
  3. No cóż, jeśli chodzi op włosy to w pełni rozumiem, bo sama też nie umiem zostawić swoich w spokoju ;)
    Co do gorsety - jestem całkowicie na tak! Świetnie wyglądasz!

    OdpowiedzUsuń
  4. oj, ja gorset z drutami ostatni raz miałam na studniówce, w przyszłym roku ślub i obiecuję sobie - nie drutom, więc podziwiam, że Ty jesteś w stanie je znieść.

    OdpowiedzUsuń


*Jeżeli nie jesteś zalogowany, proszę, podpisz się będzie mi łatwiej odpisać
*Serdecznie dziękuję Ci za pozostawiony komentarz!
*Thanks for your comment!