W końcu udało mi się jakoś zestawić ten naszyjnik. Dostałam go od Mężowca (tak naprawdę, to od Jego dziadka, ale wersja oficjalna jest jedna). Wydawał mi się zbyt krótki żeby do czegokolwiek pasować, ale ostatecznie uznałam, że nic mi przesadnie nie skraca i nie zaokrągla nadmiernie, w przeciwieństwie do tych zakolanówek:/
Sukienka już się pojawiła, a dziś poskromiłam ją w pasie pasem ciążowym, ale musicie wierzyć mi na słowo, bo nijak tego nie widać.
sukienka: new yorker;naszyjnik: prezent;
w talii: pas ciążowy (zwężany spoooroo);
zakolanówki, rajstopy: nn
buty: f&f.
Tytuł z dedykacją dla mojego FJ'a, albowiem jest chory, a król Julian Go rozwesela.
swietna sukienka, wlasnie takiej szukam:) kiedy ja kupilas? z ktorego dokladniej 'dzialu' NY pochodzi? (bo tam rozne podfirmy sprzedaja...)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
ciekawy anonim:)
mój Tolo też chory:/
OdpowiedzUsuńswietnie wyglądasz-naprawde z posta na post coraz ładniej. czy ty coś zrobiłas zwłosami co ja przeoczyłam?
Jakie dziś majestatyczne pozy tutaj widzę ;D nie znam osoby, której Król Julian nie bawi :D
OdpowiedzUsuńJakie dziś majestatyczne pozy tutaj widzę ;D nie znam osoby, której Król Julian nie bawi :D
OdpowiedzUsuńAnonimowy, sukienkę kupiłam dość dawno temu, dwa lata? Z Amisu jest.
OdpowiedzUsuńBaglady, my oboje chorzy jesteśmy:(
Dziadkowy naszyjnik fantastyczny! Rzeczy z duszą, wygrzebane z zakamarków przeszłości są naprawdę świetne!
OdpowiedzUsuńwww.xshepp.blogspot.com
uwielbiam Juliana a od dziś Ciebie w tej sukience.
OdpowiedzUsuńBaaardzo mi sie podobasz w tej sukience :)
OdpowiedzUsuńtwarzowa sukienka, szkoda, że nie ma jej już w ny. naszyjnik to perełka do pozadroszczenia.
OdpowiedzUsuńwow, jaki but! :-)
OdpowiedzUsuń