Burgund, wszędzie burgund... I wcale nie chodzi o wino, co byłoby bardziej zrozumiałe, a o zwykły bordowy kolor. Wystarczy inaczej nazwać spowszedniały kolor, a znów stanie się popularny (gdy "nude" zrobił się nudny, przechrzczono go na "camelowy" i świat oszalał).
Jakby nie było prowadzenie bloga zobowiązuje, a że wolę nosić czerń niż kolory, to bordo... tfu, burgund znalazł swe miejsce na głowie.


spodnie: terranova;
buty: deichmann;
torebka, szal: sh;
dredy: Dredloki-Celina
Maly Rynek i dredki przypomnialy mi snietej pamieci Uwage ;) jezeli to zaiste Maly Rynek-albowiem zwazywszy na pore dnia (sic!) moge miec omamy ;)
OdpowiedzUsuńJakie włosy łooo <3
OdpowiedzUsuńŚwietna fryzura *_*
OdpowiedzUsuńSwietne masz te wlosy!
OdpowiedzUsuńJa wprost jestem zakochana w ciemnych kolorach :) mają swój klimacik :)
OdpowiedzUsuńCudnie wyglądasz :D
nieźle
OdpowiedzUsuń