Trzecia kolorowa para spodni w mojej szafie jest koloru zielonego i zamyka "gatkową trylogię".
Grzywka zaczęła mnie irytować swą długością i zaryzykowałam zaplecenie jej, w ogóle to pobiłam swój własny rekord w ilości dredloków i staranności ich instalowania, co przypłaciłam zarwaniem nocy. Za to nieźle w duchu się uśmiałam, gdy nieco pijany chłopak w autobusie postanowił podzielić się z współpasażerami wiadomością, że on dredy w ósmej klasie nosił. No, skoro uznał, że i ja mam dredy, to chyba jednak on koło takiej fryzury nawet nie stał. :)



spodnie, koszulka:sh:
buty:deichmann;
torebka: house;
marynarka: h&m;
pasek: reserved;
mi sie podoba marynarka :)
OdpowiedzUsuńhttp://subiektywnie1606.blogspot.com
Ślicznie ci w zaplecionej grzywce. I w ogóle kolor do Ciebie bardzo pasuje. Gdzie kupowałaś dredki? Ewa
OdpowiedzUsuńFryzura pierwsza klasa! Spodnie super wiosenne. Nie jest Ci gorąco w tych botkach?
OdpowiedzUsuńfajna fryzurka i set :)
OdpowiedzUsuńwww.made-vogue.blogspot.com
zapraszam serdecznie. xo
Dziękuję.
OdpowiedzUsuńEwa: dredloki zrobiłam sama.
Gunia: nie tyle gorąco, co zimno, chociaż nie w nogi akurat:)
hehe :) świetne dredy:) Ty masz sztuczne tak?? chciałabym znowu mieć ale pewnie doczepiane tym razem he
OdpowiedzUsuńświetny t-shirt:)
OdpowiedzUsuńMiss Weg: tak, doczepiane dredloki, chociaż dziś pomylone z dredami.
OdpowiedzUsuńNienawidzę Cię za tą koszulkę.
OdpowiedzUsuńChoinka, czadowe te Twoje dredki! Wersja bez grzywki mi się bardzo podoba :). Jak odłożę kasę to się na pewno zgłoszę do Ciebie ;)
OdpowiedzUsuń