Delikatnie irytuje mnie dzień dzisiejszy z powodu natłoku spraw do załatwienia i niemożności usłyszenia/ przeczytania prawdziwej wiadomości. Do tego w ciuchach z poprzedniego posta było mi zbyt gorąco, gdyż narzuciłam na siebie jeszcze bluzę, więc przebrałam się w poniższe. Tak, to szarawary, nie, to nie żart!
szarawary: shiva;koszulka, kurtka: sh;
buty: deichmann;
kolczyki: brama na Floriańskiej.
Inaczej, ładnie :)
OdpowiedzUsuńNo żesz! Jak jestem największą w świecie antyfanką szarawarów, tak te są super.
OdpowiedzUsuńSpódnica cudowna :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie, strasznie pasuje do Ciebie. Inaczej, ale super :)
OdpowiedzUsuńzabije za te spodnie.
OdpowiedzUsuńWyglądasz obłędnie! Szarawary są po prostu boskie, a muszę dodać, że nie jestem ich wielka wielbicielką . No i perfekcyjnie dobrana reszta ciuchów...
OdpowiedzUsuńMmmmm. Ja też takie chcę!
OdpowiedzUsuńmam prawie takie same szarawary, trochę inne kolorki:) zresztą to właśnie moje ulubione:)
OdpowiedzUsuń