30.8.12

Cry baby

Ubrać się na ślub to dla mnie spore wyzwanie, bo nie chcę wchodzić w klimat satynowych bolerek i śmiesznych ozdób przy sukienkach, dlatego poszukiwania sukienki na tę okazję rozpoczęłam jakiś czas temu i mój wybór padł na tę. Co prawda jest czarna (niby to źle), ale za to z mnóstwem malutkich kokardek i cudnie rozkloszowana (wiruje w tańcu), jakby wyjęta z filmu "Cry baby".
Czułam się niemal jak Allison u boku Wade'a, z tym że nie spotkałam Johnny'ego Deppa nigdzie.
sukienka: atmosphere/sh;
buty: deichmann;
torebka: siostry;
bransoleta: rossmann

6 komentarzy:

  1. Twoja fryzura jest po prostu piękna!

    OdpowiedzUsuń
  2. Twoje włosy *.* No zakochałam się normalnie!

    OdpowiedzUsuń
  3. łała jaka elegansja fransja :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiecka wymiata! a co do ślubnej mody, to można by o tym chyba książkę napisać. Szczerze powiem, że czasami czerpię jakąś chorą radość z oglądania weselnych cud-satyna kreacji. chyba jestem zboczona:D. Ale Twoja....no niczego się nie można czepić:D

    OdpowiedzUsuń


*Jeżeli nie jesteś zalogowany, proszę, podpisz się będzie mi łatwiej odpisać
*Serdecznie dziękuję Ci za pozostawiony komentarz!
*Thanks for your comment!