4.12.12

Burgund

 Burgund, wszędzie burgund... I wcale nie chodzi o wino, co byłoby bardziej zrozumiałe, a o zwykły bordowy kolor. Wystarczy inaczej nazwać spowszedniały kolor, a znów stanie się popularny (gdy "nude" zrobił się nudny, przechrzczono go na "camelowy" i świat oszalał).
Jakby nie było prowadzenie bloga zobowiązuje, a że wolę nosić czerń niż kolory, to bordo... tfu, burgund znalazł swe miejsce na głowie.

płaszcz: new yorker;
spodnie: terranova;
buty: deichmann;
torebka, szal: sh;
dredy: Dredloki-Celina

6 komentarzy:

  1. Maly Rynek i dredki przypomnialy mi snietej pamieci Uwage ;) jezeli to zaiste Maly Rynek-albowiem zwazywszy na pore dnia (sic!) moge miec omamy ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja wprost jestem zakochana w ciemnych kolorach :) mają swój klimacik :)

    Cudnie wyglądasz :D

    OdpowiedzUsuń


*Jeżeli nie jesteś zalogowany, proszę, podpisz się będzie mi łatwiej odpisać
*Serdecznie dziękuję Ci za pozostawiony komentarz!
*Thanks for your comment!