19.6.11

Na górze róże...

...na dole maxi. Nieźle się czaiłam na tę długość spódnicy, bo bałam się, że nie dam rady w niej funkcjonować. Jednak po dzisiejszym spacerze myślę, że spódnica nie wyląduje w czeluściach szafy, ponieważ jest całkiem wygodna w użytkowaniu.
Skończyłam okres ochronny dla włosów i potraktowałam je rdzawą farbą. Od razu czuję się lepiej, brąz był do zniesienia tylko króciutki lub na dredlokach- w wersji zapuszczanie wyglądał źle, a nawet koszmarnie.

 
spódnica: new yorker;
buty: deichmann;
torebka, piny: house;
koszulka: queen;
kurtka: sh;
kolczyki: hm

6 komentarzy:

  1. Jakoś tak... staromodnie i ciotkowo. Rodem z lat 80-tych. Bywały lepsze zestawy, dużo lepsze...

    OdpowiedzUsuń
  2. piękna spódnica, ślicznie wyglądasz:)

    OdpowiedzUsuń
  3. wyglądasz cudownie!!!!!!!!! mega pozytywna zmiana!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Anonimowy- zazdroszczę Ci ciotki;
    Urszulo, Miss Weg - dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  5. a mnie najbardzie spodobał się lakier na paznokciach u stópek! co to?:)

    OdpowiedzUsuń


*Jeżeli nie jesteś zalogowany, proszę, podpisz się będzie mi łatwiej odpisać
*Serdecznie dziękuję Ci za pozostawiony komentarz!
*Thanks for your comment!