30.8.12

Cry baby

Ubrać się na ślub to dla mnie spore wyzwanie, bo nie chcę wchodzić w klimat satynowych bolerek i śmiesznych ozdób przy sukienkach, dlatego poszukiwania sukienki na tę okazję rozpoczęłam jakiś czas temu i mój wybór padł na tę. Co prawda jest czarna (niby to źle), ale za to z mnóstwem malutkich kokardek i cudnie rozkloszowana (wiruje w tańcu), jakby wyjęta z filmu "Cry baby".
Czułam się niemal jak Allison u boku Wade'a, z tym że nie spotkałam Johnny'ego Deppa nigdzie.
sukienka: atmosphere/sh;
buty: deichmann;
torebka: siostry;
bransoleta: rossmann

5.8.12

Back to black

Niniejszym oznajmiam, ze skończyłam różowy okres w życiu i znów mam "normalne" włosy. Do tego stopnia, że bardzo źle/zwyczajnie/nudno czułam się wychodząc w takiej wersji z domu, więc już mam dredowe dredloki na głowie :) Jeśli ktoś chciałby nabyć jakieś dredki to zapraszam TU lub TU
Pozbyłam się także labreta na rzecz vertical labreta i jest ok.
Kurczę, muszę chyba częściej zaglądać na bloga :)



bluzka: no name